• Agra - Taj Mahal

    Mumtaz stała się nieodłączną towarzyszką podróży i wojennych wypraw męża. Była jego kochanką, przyjaciółką, pocieszycielką i powiernicą. Tuliła w swe delikatne, aksamitne dłonie jego twarz i ocierała mu łzy. On topił się w niej, zanurzał w szmaragdowe oczy i tonął w głębinach szaleńczych i głębokich uczuć, które pochłaniały go całkowicie. A Mumtaz była jego lustrzanym odbiciem. Zaślepiona miłością tak przenikającą jej duszę i ciało, jak srebrzyste nitki księżycowego światła przenikają połacie ciemności delikatnie unoszącej się nad ziemią, postawiła sobie w życiu jeden tylko cel: uszczęśliwić męża. Wiecznie młoda księżniczka jak płodna bogini dała swojemu mężowi czternaścioro dzieci i ...zwyczajnie zgasła przy porodzie w Burhanpur, zaledwie trzy lata po objęciu tronu. Towarzyszyła mu wówczas podczas kampanii militarnej. Nieutulony w żalu książę mógł uczynić tylko jedno: wybudować swej ukochanej najpiękniejszy, najcudowniejszy, monumentalny grobowiec świata - cud architektury i dowód wiecznej miłości. Taj Mahal.

    powiększ
    powiększ
    powiększ
    powiększ

  • Betlejem - w noc Bożego Narodzenia

    Tuż przed 23.00 autobusem z Biblical Institute w Jerozolimie dotarliśmy do Betlejem. Wysiadamy tuż pod meczetem. Jest 24 grudnia 1998. Do pasterki pozostała jeszcze godzina, ale już teraz trzeba ustawić się w kolejkę, by przejść kontrolę wojskową przed dostaniem się do wnętrza. Muzyka kolęd rozlegająca się głośników miesza się z nawoływaniami muezinów wyciekającymi z ochrypłych mikrofonów. Na niebie co chwilę rozbłyska kolejna salwa sztucznych ogni. To tu, w górach Judy, pewnej nocy pod rozgwieżdżonym niebem rozegrała się ta niezwykła w swej prostocie scena. Bóg uśmiechnął się do człowieka i otworzył niebo. Narodził się Jezus. Ciepło matczynych dłoni pokonało chłód skalnej groty. A później wszystko potoczyło się już szybko: śpiewy aniołów, pokłon pasterzy, jasna łuna na niebie i dary wędrujących królów.

    powiększ
    powiększ
    powiększ
    powiększ

  • Istambuł - na dwóch kontynentach

    Starożytni Grecy zwykli nazywać Morze Czarne imieniem Axenos - „Niegościnne”. Sztormy były tu gwałtowne, a plemiona niebezpieczne. Nie tak dawno, bo zaledwie w 1998 roku dwaj amerykańscy geolodzy, Walter Pitman i William Ryan, postawili hipotezę, że biblijna historia o potopie ma swe źródła w gwałtownej powodzi, która wygnała mieszkańców żyjących przy brzegu słodkowodnego jeziora na daleką tułaczkę i przekształciła je w słone morze. Swe przypuszczenia opublikowali w książce Noah's Flood. Czy są prawdziwe? Zastanawiam się nad tym stojąc na rufie statku i wpatrując się w niespokojne, granatowoczarne wody, które srebrzą się, gdy słońce odbija się refleksem od stalowych grzbietów morświnów baraszkujących na powierzchni.

    powiększ
    powiększ
    powiększ
    powiększ

  • Jerozolima - dzień wstaje nad Jerozolimą

    Dochodzi 5.00 nad ranem. Każdy, kto choć raz jechał nocą drogą z Tel Awivu do Jerozolimy, nie zapomni nigdy otaczającego go krajobrazu. W mroku widać jedynie zarysy wzgórz. Są łagodne, piaskowego koloru. I gdy zaczyna się już wydawać, że krajobraz jest jednolity, wręcz monotonny, oto nagle zza pagórków wyłania się prawdziwa góra, wyniosła - a na niej tysiące świateł sączących się z okien domów budowanych z białego kamienia. Jerozolima spowita jest głęboką ciszą. Niemal wszyscy mieszkańcy miasta pogrążeni są jeszcze we śnie, gdy ciemność nocy zmaga się już z rodzącym się dniem. Zza horyzontu czerwoną łuną powstaje słońce. Po chwili mrok znika już na dobre, a nad miastem jaśnieje nowy dzień.

    powiększ
    powiększ
    powiększ
    powiększ

  • Kerala - las tropikalny

    Kolejne kilka godzin monotonnej jazdy, a właściwie przedzierania się przez busz, powoli zaczynają dawać się we znaki. I nagle... W oddali, ale dokładnie na wprost przed maską toyoty majaczy postać ogromnego słonia. Stoi nieruchomo na środku ścieżki, w odległości około dwustu metrów. Udało się! Moja radość graniczy z euforią. Przygotowując tę eskapadę często słyszałem słowa sceptycyzmu. Podobno wielu zapuszcza się w głąb rain forest, ale tylko nielicznym udaje się spotkać króla tych terenów. Po chwili pojawiają się inne zwierzęta.

    powiększ
    powiększ
    powiększ
    powiększ

  • Masada - heroizm, czy desperacja?

    „Dawno temu, waleczni mężowie, powzięliśmy postanowienie, że nie będziemy służyć Rzymianom, ani nikomu innemu oprócz samego Boga, bo On jeden jest prawdziwym i sprawiedliwym panem ludzi. A oto teraz nadszedł czas, który żąda potwierdzenia tego przekonania czynem. Obyśmy tylko nie okryli się hańbą w tej chwili próby” - takimi słowami zachęcał do złożenia ofiary z życia obrońców twierdzy położonej wysoko na Pustyni Judzkiej Eleazar. Masada to symbol wolności i heroizmu narodu żydowskiego. Złowieszcza skała otoczona żółtymi piaskami pustyni i bladobłękitnymi obłokami, zagubiona gdzieś pomiędzy niebem a ziemią, była świadkiem scen niezwykłych, mrożących krew w żyłach i budzących najbardziej skrajne odczucia.

    powiększ
    powiększ
    powiększ
    powiększ

  • Moab - wyżyny Moabu

    Po przekroczeniu granicy Jordanii i Izraela wyruszamy od razu do Pelli. Miejscowość nie jest bardzo oddalona od przejścia; wystarcza kilkanaście minut, by przenieść się na wspaniały punkt widokowy, z którego jak na dłoni oglądać można Dolinę Jordanu, a za nią, nieco spowite mgłą Jezioro Galilejskie, subtelnie rozłożony na wyżynach Nazaret i dumnie wypiętrzający swe czoło Tabor. Wybudowany w Pelli kościół, przed którego ruinami za chwilę staniemy, jest tak usytuowany, aby można było dostrzec biblijne miejsca, będące świadkami działalności Jezusa.

    powiększ
    powiększ
    powiększ
    powiększ

  • Old Delhi - osaczone hydranty

    Uliczne życie w Old Delhi nie zamiera nigdy. Poświata nocy sprawia jedynie, że przybiera ono nieco przygaszoną formę: ludzie poruszają się wolniej, mniej krzyczą. O szóstej rano jednak, wraz z pierwszymi promieniami słońca, zwykłe odgłosy przybierają na sile. Śpiący na ulicach człowiek, przebudziwszy się, niemrawym krokiem zmierza, by ustawić się w kolejce do hydrantu, odgłosy skrzypiących rowerów oznajmiają pojawienie się pierwszych riksz, pchający rdzewiejące wózki, które służą za ruchome restauracje, zachwalają walory mdławych napojów za dwie rupie.

    powiększ
    powiększ
    powiększ
    powiększ

  • Petra - miasto wykute w skale

    Petrę dla świata zachodniego odkrył szwajcarski arabista, Johann Ludwig Burckhardt, który w roku 1812 wyjechał do obecnej Jordanii pod patronatem londyńskiego stowarzyszenia dla promocji archeologii w Afryce. Podając się za szejka naftowego, zdołał przechytrzyć Arabów (znakomicie znał ich język), którzy odkryli przed nim od wieków skrywaną tajemnicę. Doprowadzili Szwajcara do miasta jedną z trzech tajemnych dróg. Burckhardt udawał, że zamierza złożyć ofiarę na grobie Aarona. Sprawozdanie z tej wyprawy, które ukazało się drukiem w 1822 roku, wzbudziło zainteresowanie w całej Europie. Rozpoczęła się długa seria wypraw archeologicznych do różowego miasta. Choć dziś można dotrzeć do tego niezwykłego miejsca bez narażania się na niebezpieczeństwa, jak to było w przypadku szwajcarskiego arabisty, emocja, która towarzyszy temu przeżyciu jest z pewnością ta sama.

    powiększ
    powiększ
    powiększ
    powiększ

  • Pustynia Judzka

    W powietrzu czuć jeszcze dym. Ognisko powoli dogasa. Żarzy się już zaledwie kilka polan. Na plecach coraz silniej czuć pustynny chłód. Nad nami rozciąga się niebo niczym granatowy dywan poprzetykany złotymi nićmi gwiazd. Kończy się kolejny dzień. Dla Beduinów dzień pracy i rozmyślań. Dzień taki sam jak tysiące lat temu...

    powiększ
    powiększ
    powiększ
    powiększ

  • Qumran - osada w Qumran

    „Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zagubioną, aż ją znajdzie”. Tymi słowami Jezusa zaczynać by się mogła niezwykła opowieść o fascynujących odkryciach w pustynnych grotach skalnych, położonych zaledwie półtora kilometra od brzegów najbardziej zasolonego na świecie zbiornika wodnego, Morza Martwego. Kiedy dzień chylił się już ku zachodowi, Mohamed ed Dib, Beduin z plemienia Taamire, wyruszył na poszukiwanie owcy, która, oddaliwszy się od stada, zaginęła. Kiedy zamierzał wracać już do obozowiska, jego uszu dobiegło niezwykłe jak na pustynię wrażenie słuchowe. Mohamed był pewien, że wpadający w otwór kamień nie trafił na naturalne podłoże. Odgłos wydobywający się ze szczeliny przypominał uderzenie o gliniane naczynie. Nie było wątpliwości, że pasterz natrafił na zapomnianą od dawna grotę.

    powiększ
    powiększ
    powiększ
    powiększ

  • Synaj - św. Katarzyna na Synaju

    Na szczyt prowadzą dwie drogi. Postanawiam wchodzić łatwiejszą, gdyż noc jeszcze spowija ziemię i mrok zalewa cały masyw. W oddali ledwie rysują się mury klasztoru św. Katarzyny. Tuż za nim wchodzę na drogę Abbas Buga prowadzącą do prześlicznie położonej Doliny Eliasza. Niektórzy, zmęczeni całodobową niemal podróżą wynajmują wielbłądy, aby na nich przebyć najdłuższy odcinek szlaku. Kiedy zbliżamy się do wąwozu ed Deir, rozpoczyna się niezwykłe widowisko: zmaganie się dnia z nocą. Najpierw tajemnicza różowa poświata pojawia się na wschodnim krańcu nieba. Już za chwilę pierwsze, nieśmiałe jeszcze promienie słoneczne przebijają się przez oddalone szczyty, by za kilka sekund całe smugi światła poczęły zalewać wąwozy i szczeliny skalne. Wszystko to odbywa się tak szybko, że ledwie można ustawić aparat do zdjęć. Kiedy dochodzę do malowniczego jeziorka w Dolinie Eliasza, wydaje się, że jest już południe. Słońce pokonało noc, mrok został zwyciężony przez światło - „gdyż Jahwe zstąpił na Synaj w ogniu”. O 6.30 jestem na szczycie. Wszystko zatopione w milczeniu.

    powiększ
    powiększ
    powiększ
    powiększ